sobota, 21 marca 2015

Bryan Hymel na szczycie

 FRANCUZCY melomani mają wielkie szczęście gdyż dwaj wybitni tenorzy opublikowali właśnie znakomite płyty recitalowe z fragmentami francuskich oper i dzieł włoskich z francuskimi librettami. Od  śpiewaka wymagana jest tu świetna wymowa francuska i wrażliwość stylistyczna bo, jak wiadomo, Francuzi nad swoim repertuarem dumają i dumają, chętnie i bezwzględnie tamtejsi recenzenci i słuchacze wytykają najdrobniejsze odstępstwa w zakresie wymowy i frazowania powiązanego z czytelnością i rozumieniem francuskiego tekstu.
W przypadku Piotra Beczały i amerykańskiego tenora Bryan'a Hymel'a takie niebezpieczeństwo nie wchodzi w grę. Obaj są w śpiewaniu francuskiego tekstu niemal perfekcyjni.
Czy sensowne jest porównywanie obu publikacji - "The French Collection" Beczały i " HÉROÏQUE – French Opera Arias" Hymel'a ? Może w jednym płyta Amerykanina budzi większe uznanie...Repertuar płyty Polaka jest konwencjonalny zaś na płycie jego kolegi zza oceanu otrzymujemy sporą dawkę repertuarowych precjozów. A poza tym są to osobowości wokalne i artystyczne całkowicie różne.

Gdy po raz pierwszy słuchałem Hymel'a, a było to ze dwa lata temu w ROH ("Robert le Diable" Meyerbeer'a) - doświadczyłem fascynującego zjawiska. Miałem wrażenie, że nastąpiła osmoza Juana Diego Flóreza (pierwotnie zaplanowanego do tej roli) i Jonasa Kaufmanna. Bo Hymel to artysta, którego natura bardzo szczodrze obdarowała głosem fenomenalnie plastycznym i ruchliwym, sięgającym w stratosferę tenorową (wysokich Cs i C na tej płycie recitalowej mamy doprawdy pod dostatkiem), a zarazem o mięsistej, gęstej i ciemnej średnicy. To głos prawdziwego, pełnego wewnętrznej siły i dramatycznej ekspresji Herosa.
I takie walory mają kapitalne znaczenie w repertuarze, który Amerykanin wykonuje na płycie: Eneasz w "Trojanach" Berlioza (od tej roli w ROH rozpoczęła się, zdaje się, jego światowa kariera), Arnold w "Wilhelmie Tellu" Rossiniego, Gaston w "Jerozolimie" Verdiego  i in. Zaskakujący jest z pewnością fakt, że duży koncern płytowy, w dobie uśrednionych interpretacji "dla wszystkich i nikogo" zdecydował się nagrać śpiewaka o tak wyrazistej osobowości, bardzo oryginalnych warunkach wokalnych i, być może, nieortodoksyjnej technice.  Wśród niezliczonych walorów jego wokalnych produkcji na tej płycie wymienię m.in idealne legato, ogromną dyscyplinę rytmiczną, swobodną i otwartą "górę", elegancję, precyzję i inteligencję frazowania a co za tym idzie - interpretacji.
Nie było by sukcesu nagrania gdyby nie świetnie się spisująca orkiestra Filharmonii Czeskiej w Pradze i Chór Czeskiej Filharmonii z Brna  pod wodzą bardzo kompetentnego w repertuarze francuskim dyrygenta - Emmanuela Villaume'a. Płytę nagrano w Smetana Hall w Pradze.
Plany repertuarowe, przede wszystkim związane z nowojorską Metropolitan Opera, Bryan Hymel ma imponujące. Najważniejsze jednak, że karierę rozwija na własnych warunkach (podobnie jak Beczała), a pojawienie się takiego śpiewaka na światowych scenach pozwala je zarazem otworzyć na repertuar, który znaliśmy dotąd niemal wyłącznie z zakurzonych nagrań lub literackich przekazów.
Ja zaś się cieszę, że w lipcu 2016 roku usłyszę  naszego bohatera w roli tak standardowej i z żelaznego repertuaru jaki sobie można tylko wyobrazić - Księcia Mantui z "Rigoletta" Verdiego w towarzystwie wymarzonej dzisiaj Gildy - Olgi Peretjatko. Będzie to repertuarowy spektakl w Deutsche Oper Berlin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz