niedziela, 15 marca 2015

Violetta niepewna głosu...

 Rosyjska śpiewaczka Olga Peretjatko należy do najbardziej obserwowanych artystek młodego pokolenia. Dwa razy spotkałem się z jej sztuką wokalną - "Łucja z Lammermoor" w Berlinie i "Turek we Włoszech" na festiwalu w Aix  - i bardzo mi smakowało. Jednak jej debiut w "Traviacie" Verdiego, który się odbył przed kilkoma tygodniami w Lozannie, mogłem poznać tylko w retransmisji radiowej.
Pod względem wokalnym z pewnością świat zyskał bardzo ciekawą i budzącą nadzieję Violettę - daleko bardziej przekonującą od np. Diany Damrau. Słuchałem wczoraj Peretjatko z radością podziwiając urodę głosu, klarowne i trafne frazowanie, dobrą dykcję i zaangażowanie dramatyczne. Jakaż więc szkoda, że czar w pewnym momencie prysł. W "Addio del passato" śpiewaczka nie zapanowała nad głosem, który się chwiał, czasem uciekał z dźwięku innym razem załamywał. Czy to efekt opadnięcia z sił wokalnych czy raczej zły pomysł interpretacyjny? Bo wszakże umierająca Violetta powinna oddać swój stan środkami wokalnymi, ale, być może, nie aż tak dosłownymi, bo słuchacz nie wie czy śpiewaczka fałszuje, czy też może naprawdę zapadła na zdrowiu w trakcie spektaklu? To są ciekawe zagadnienia wykraczające zapewne poza ten konkretny przypadek...
Będę  z nadzieją i niecierpliwością czekał na kolejne występy Olgi Peretjatko w tej wielkiej roli. Myślę, że będzie jeszcze czego posłuchać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz