piątek, 20 lutego 2015

Beczała po francusku

 Mogę z pełnym spokojem sumienia zakomunikować Czytelnikom, że mój patriotyzm w dziedzinie światowej wokalistyki został tym razem nasycony bez reszty. Bo Piotr Beczała nagrał niemal idealną płytę. Obok wyjątków z oper francuskich mamy tu dzieła Verdiego i Donizettiego do francuskich libret.
To, co się natychmiast rzuca w ucho to niemal nieskazitelna wymowa i dykcja naszego śpiewaka - prozodia jest tu imponująca co jest doprawdy już najwyższą szkołą jazdy jeśli idzie o ten aspekt kreacji wokalnej. Artysta mistrzowsko buduje frazę, operuje wyjątkowo bogatą paletą kolorów, które kształtuje wykorzystując brzmienia sylab, a nawet poszczególnych głosek. Bezbłędna jest też skala dynamiki dzwięku i z jaką maestrią artysta nią operuje.
 Najważniejsze jednak, że jego postaci, przez kilka minut poszczególnych arii, stają przed naszymi oczami ze swymi emocjami, rozterkami i uniesieniami. Tak jest w przypadku Wertera (Massenet) czy Romea ("Romeo et Juliette" Gounoda), Don Carlosa Verdiego i Fausta z "Potępienia Fausta" Berlioza. Pełna dramatycznej siły, ale i elegancji jest sławna "aria z kwiatkiem" ("La fleur que tu m'avais jetee") z "Carmen" Bizeta. Luksusem recitalu jest, oczywiście, udział Diany Damrau w duecie z "Manon". I ten fragment płyty również wypada doskonale.
Jeżeli miałbym szukać dziury w całym to wskazałbym na, być może, odrobinę niepokojące drżenie głosu tenora co zdradza, że 48 letni śpiewak od dawna nie jest już młodzieńcem...
Płyta Piotra Beczały "The French Collecton" dowodzi tego o czym mogliśmy się przekonać już wcześniej słuchając i oglądając polskiego tenora na scenach Wiednia, Bilbao czy Madrytu. Francuski repertuar jest, zdaje się, optymalnym przedziałem jego działań muzycznych w którym w pełni objawia się jego stylistyczna i techniczna skrupulatność, dbałość o elegancję frazowania i urodę dzwięku oraz starania o perfekcyjną wymowę. W nagraniu uczestniczy jedna z czołowych francuskich orkiestr: Orkiestra Opery Narodowej w Lyonie pod batutą Alain'a Altinoglu.


3 komentarze:

  1. Matko, gdzie głos drży?! Ja tego nie słyszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że to lekkie drżenie w paru momentach. Ja, niestety, to słyszę, ale, jak wiadomo, każdy słyszy nieco inaczej. I dobrze.

      Usuń
    2. A, w paru momentach; myślałam, że w całym nagraniu ...

      Dmucha się balonik, dmucha, on się robi coraz większy, coraz bardziej cieszy, a potem bierze się szpilkę (całkiem sporą) i przekłuwa... I co z tego zostaje? Wrażenie na koniec niewesołe, bo co zrobić z takim balonikiem?

      Usuń