niedziela, 10 sierpnia 2014

Lady Aga podbija Montreal

 Agnieszka Radwańska, aktualnie piąta rakieta świata, wygrała prestiżowy turniej WTA w Montrealu będący częścią US Series, cyklu podprowadzającego pod ostatni turniej wielkoszlemowy w sezonie - US Open w Nowym Jorku.
 Agnieszka rozegrała najlepszy turniej od bardzo dawna. Po osiągnięciu półfinału Australian Open i finału ważnego turnieju w Indian Welles forma najlepszej polskiej tenisistki budziła duże wątpliwości. Fatalne występy podczas turniejów wielkoszlemowych w Paryżu i Londynie strąciły ją z trzeciej pozycji w światowym rankingu.
Do Montrealu Radwańska przyjechała przede wszystkim bardzo zdeterminowana. Zaprezentowała grę solidną i konsekwentną. Agnieszka jest tenisistką defensywną. 25 letnia zawodniczka raczej nie zmieni już tego stylu gry więc krytykowanie, w tym aspekcie, jej tenisa jest zajęciem jałowym. Ważniejsza jest strategia: aktywna obrona, kreatywna na tyle, by w odpowiednim momencie przejść do ataku czy bojaźliwe przebijanie piłki w oczekiwaniu na błąd przeciwniczki? Tym razem Agnieszka i jej sztab szkoleniowy zainwestowali w to pierwsze podejście. Efekty dowodzą jak, powtórzę, ogromny potencjał tkwi w talencie Radwańskiej i jak niewiele ją dzieli od największego sukcesu w historii polskiego tenisa: zdobycia tytuły wielkoszlemowego.
  Finalistka Wimbledonu z 2012 roku rozegrała w Montrealu znakomite spotkania, szczególnie z byłą liderką rankingu Wiktorią Azarenką i prezentującą teraz chyba najlepszy sezon w karierze, Rosjanką Ekateriną Makarową. W obu spotkaniach kluczowym elementem był bardzo skuteczny pierwszy serwis polskiej tenisistki oraz unikanie banalności drugiego podania. Dobre serwowanie otworzyło przed Radwańską dalsze możliwości: operowanie zmienną, wprowadzającą przeciwniczkę w dezorientację, długością piłki i fenomenalną obronę wywołująca po drugiej stronie kortu wrażenie gry ze ścianą. Najważniejsza jednak, także w dzisiejszym meczu finałowym, okazała się przewaga psychologiczna jaką Radwańska osiągała dzięki rozmontowaniu atutów przeciwniczek.
 Duży sukces Agnieszki po miesiącach posuchy, który, oby był zapowiedzią udanej końcówki sezonu i powrotu do top 3.
 Równolegle z turniejem pań odbywała się, ale w Toronto, rywalizacja mężczyzn. W finale wystąpił Roger Federer, który pod okiem legendarnego Stefana Edberga, zdaje się, wracać do dawnej świetności. Tym większym rozczarowaniem był dzisiejszy styl porażki szwajcarskiego Maestro.  Nagłe spadki koncentracji i lawina błędów zdarzały się Rogerowi w poprzednim sezonie. W tym miało być lepiej. I było (finał Wimbledonu) aż do dzisiejszego finału. Turniej w Toronto wygrał nieoczekiwanie Francuz Jo-Wilfried Tsonga, który bardzo podreperuje swój ranking.
Czy 32 letni  Federer, siedemnastokrotny triumfator turniejów Wielkiego Szlema, zdobędzie jeszcze kiedyś osiemnasty tytuł? Część komentatorów bardzo w to wątpi. Ale czy w sporcie można mieć pewność zwłaszcza w odniesieniu do tenisisty o którym najczęściej w historii dyscypliny mówi się - geniusz ?  Chciałbym, żeby wygrał choćby ostatni raz.  Bo w ten sposób przedłuży odchodzącą epokę tenisa w której finezja i bogactwo zagrań liczyła się bardziej od siły i odporności fizycznej.
 Finezja to domena Federera, ale i - toutes proportions gardees - Agnieszki Radwańskiej.

1 komentarz:

  1. Agnieszka ma środki do wygrania szlema i jak jej zależy to potrafi to w meczu pokazać. I nie raz pokazywała. Problem jest tylko w tym, że rzadko jej zależy. Dlatego też jej gra wprowadza mnie albo w zachwyt albo w skrajną irytację. W irytację tym bardziej, że Radwańska na korcie nie kryje się ze swoim "o jak mi się nie chce, chodźmy for shoping". Mimo wszystko dalej będę trzymał kciuki.
    A Roger jeszcze szlema wygra. W tym sezonie mimo braku dużych tytułów i tak prezentuje się najsolidniej w czołówce.

    OdpowiedzUsuń