środa, 21 października 2015

Kate, jesteś najlepsza!

Dla mnie tzw. Konkurs Chopinowski w Warszawie wygrała Kate Liu - pianistka kompletna, natchniona, niezwykła. Artystka. "Przegrała" z nurtem akademickim. Ta tendencja utrzymuje się na tym konkursie od dawna choć w tym roku było pod tym względem łagodniej. Bo pozwolono zagrać w finale pianistom nie wpisującym się w "chopinowski idiom" wykuwany w krajowych akademiach.
Bardzo dyskusyjna jest dla mnie polska nadreprezentacja w Jury oraz fakt, że zasiadają tam często nauczyciele uczestników.
Przepraszam za tę blogową dygresję. Wkrótce podzielę się z Państwem wrażeniami z nowej produkcji Deutsche Oper Berlin - "Vasco da Gama" G. Meyerbeera z Robertem Alagną, Sophie Koch i Nino Machaidze.

czwartek, 1 października 2015

Złota jesień...tenisowa

 Złota jesień kariery artystycznej czy nawet sportowej jest wprawdzie zjawiskiem niezbyt częstym, ale gdy się już na naszych oczach rozgrywa to okazuje się wydarzeniem ze wszech miar wzruszającym i budującym.
Szczególną siłę mają jesienne kariery tenisistów. I nie mam na myśli dwóch fenomenalnych przykładów, które już przeszły do historii dyscypliny, czyli 34 letniego Rogera Federera i 33 letniej  Sereny Williams, którzy zdobywali wielkoszlemowe puchary przez całą karierę a będąc u schyłku sportowej drogi wciąż są na szczycie.
Warto przywołać nazwiska graczy, którzy na szczyt wspięli się w momencie gdy nikt się już, łącznie z nimi, tego nie spodziewał. I koniecznie pamiętajmy o teraźniejszym kontekście tych niespodziewanych karier. Jeszcze przed dekadą i wcześniej wielu zawodników swoje tryumfy święciło nie przekroczywszy dwudziestego roku życia. Martina Hingis najbardziej spektakularne wyniki osiągała jako nastolatka, legendarny szwedzki tenisista Mats Wilander w wieku dwudziestu pieciu lat miał swój zenit za sobą, a pierwszy turniej wielkoszlemowy wygrał jako siedemnastolatek.
Dzisiaj status gwiazdorski nastoletniego tenisisty lub tenisistki jest nie do pomyślenia. Zawodnik w wieku 22-23 a nawet 24 lat wciąż może uchodzić za "obiecujący talent". W czasach Wilandera czy Graf dwudziestodwuletni zawodnik bez wielkich osiągnięć bezwarunkowo uzyskiwał etykietę przeciętniaka w najlepszym razie solidnego profesjonalisty jakim był na przykład w latach 70 i pierwszej połowie 80 nasz Wojciech Fibak.
Dzisiaj czasy są zgoła inne. Nie czas by zgłębiać rozliczne tego powody: inny sprzęt, inny rytm startów i nieporównanie wyższe zarobki. To wszystko powoduje, że w naszych czasach, jak w żadnych innych, tenis stał się dyscypliną nie tylko sportową, ale nade wszystko mentalną lub mówiąc szerzej - psychologiczną. By osiągnąć w niej szczyty za rozwojem sportowym musi podążać wielostronny rozwój osobisty - osobowościowy, społeczny, biznesowy...
I pewnie dlatego nie możemy się obecnie doczekać rozbłyśnięcia na naszych oczach młodej gwiazdy, która będzie zagrożeniem dla starej gwardii tenisistów, którzy swą wielką pozycję i karierę ugruntowują od wielu sezonów jak Nadal, Djoković, Murray, Federer. Nieco inna sytuacja jest u pań, choć i tam grono czołowych zawodniczek jak Serena Williams, Maria Szarapowa, Petra Kvitova, Karolina Wozniacka, Angelika Kerber czy Agnieszka Radwańska pozostaje od kilku sezonów niezmienione. Co najwyżej dołączają do nich na krótsza lub dłuższą chwilę nowe nazwiska. Ale wciąż nie wiadomo czy takie tenisistki jak Eugene Bouchard, Garbine Muguruza lub Simona Halep pozostaną w czołówce na dłużej czy też - jak wiele innych - zatańczą jedno lato?...
Fenomenem obecnych rozgrywek są zawodniczki i zawodnicy, którzy przez lata uchodzili za solidnych tenisistów drugiego planu a u progu trzydziestki zaczynają grać tenis życia i osiągają Everest dyscypliny.
Najbardziej sensacyjnym przykładem ostatnich lat jest, oczywiście, charyzmatyczna Flavia Penetta. Włoszka przed ponad miesiącem wygrała wielkoszlemowy turniej US Open w Nowym Jorku w wieku 33 lat i zapowiedziała, że kończy karierę. Tenisistka choć wcześniej rozpoznawalna nie mogła się poszczycić osiągnięciami i miejscami w rankingu, które były udziałem chociażby naszej Agnieszki Radwańskiej (swego czasu nr 2 światowego rankingu). I gdy już nic nie wskazywało na to, by piękna Flavia zapisała się jakoś szczególnie w annałach światowego tenisa przeszedł najpiękniejszy dzień prawdziwie złotej jesieni tenisowej kariery. Penetta pokonała w wielkoszlemowym finale inną Włoszkę - 32 letnią Robertę Vinci, która również pod koniec kariery osiąga swój zenit: wicemistrzostwo w Wielkim Szlemie!

Flavia kończy karierę z pierwszym i ostatnim Wielkim Szlemem

Kto następny? Czy po trzydziestce na wielkoszlemowy szczyt dotrą od lat naturalne kandydatki do takiego sukcesu - Aga Radwańska, Karolina Wozniacka lub Simona Halep?
Męskie rozgrywki też mają swego jesiennego herosa. To Szwajcar Stan Wawrinka, który przez lata grał solidny rzemieślniczy tenis mogący go zaprowadzić co najwyżej do wielkoszlemowego ćwierćfinału. U progu trzydziestki Stan, mający polskich przodków, zmienił życiową partnerkę, nastawienie do zawodu i styl gry. Spokojny, skoncentrowany na celu i agresywny na korcie profesjonalista, który przerzucanie tenisowego węgla zamienił w sztangi czystego złota. Efekt? W ciągu nieco ponad roku stał się posiadaczem dwóch wielkoszlemowych tytułów. I ostatniego słowa zapewne jeszcze nie powiedział.

Wawrinka, po latach, w tenisowym niebie...