wtorek, 6 listopada 2018

"War Requiem" Brittena na polsko-niemieckim pograniczu


NIE można sobie wyobrazić lepszego splotu okoliczności, kontekstów i podtekstów ogromnego projektu kulturalnego jaki realizowany jest na polsko-niemieckim pograniczu przez teatry muzyczne w Szczecinie i Greifswaldzie (w ramach współpracy realizowały już m.in "Lohengrina" Wagnera). "War Requiem" Benjamina Brittena to kolejna odsłona transgranicznej współpracy poszerzonej o teatr muzyczny w litewskiej Kłajpedzie. Arcydzieło muzyki oratoryjnej zaprezentowano już w Greifswaldzie, Szczecinie i Kłajpedzie a 15 listopada zabrzmi - w Katedrze Berlińskiej. Te okoliczności to zazębiająca się rocznica zakończenia I wojny światowej i odzyskania przez Polskę niepodległości w połączeniu z przykładem dobrej współpracy transgranicznej.
  Uczestniczyłem w odsłonie szczecińskiej projektu (31 pazdziernika) ale zapewne nie omieszkam też potwierdzić swoje wrażenia na koncercie w Berlinie. Do wysłuchania - obok kolejnego przejawu dobrej współpracy polsko-niemieckiej na niwie kultury - "Requiem wojennego" przyciągnął mnie przede wszystkim światowy zestaw solistów: wschodząca niemiecka gwiazda romantycznej pieśni Benjamin Appl (baryton) o którym coraz częściej się mówi jako o następcy legendarnego Dietricha Fischer-Dieskau'a i brytyjski tenor Benjamin Hulett (wkrótce Tamino w ROH ). Trzecią solistką była doświadczona na estradach świata polska sopranistka Aga Mikołaj ( w tym sezonie jeszcze m.in "Cztery ostatnie pieśni" R.Straussa z Dallas Symphony i Tatjana w "Eugeniuszu Onieginie na scenie Semperoper w Dreznie). Za plecami śpiewaków gigantyczny aparat wykonawczy: połączone siły orkiestry Opery na Zamku w Szczecinie i Orkiestra Filharmoniczna Pomorza Przedniego (Philharmonisches Orchestr Vorpommern), chóry z Theater Vorpommern, Opery na Zamku, Państwowego Teatru Muzycznego w Kłajpedzie, Chór Akademicki im prof. Jana Szyrockiego (inna nazwa słynnego Chóru Politechniki Szczecińskiej) a z balkonu w towarzystwie organów dobiegał Szczeciński Chór Chłopięcy "Słowiki". Orkiestrą symfoniczną dyrygował niemiecki dyrygent Florian Csizmadia (generalny dyrektor muzyczny Theater Vorpommern)  a zespołem kameralnym złożonym z muzyków orkiestry szczecińskiej Opery - Jerzy Wołosiuk (dyrektor artystyczny Opery na Zamku).
  "War Requiem" łączy trzy plany: sakralny z łacińskim tekstem mszy żałobnej (sopran z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej i chórów) i ludzki, powiedzmy, przyziemny- pacyfistyczne teksty poetyckie W.E. Owena, który w wieku 25 lat, w przeddzień zakończenia I wojny światowej, zginął na froncie. Relacjom z frontu, konfrontacji (często ironicznej) cierpienia w okopach z wzniosłymi frazami planu sakralnego podporządkowane są dwie męskie partie wokalne (tenor i baryton) z towarzyszeniem zespołu kameralnego. Trzeci plan muzyczno-dramaturgiczny to śpiew chóru chłopięcego z towarzyszeniem organów, który przenosi nas w świat pierwotnej dziecięcej szczęśliwości i niewinności-dość częsty motyw twórczości Brittena. Te trzy plany dzwiga fascynująca struktura "Requiem wojennego", która, mimo, że wypełniona gigantycznym aparatem wykonawczym, nigdy się nie ugina pod jego cieżarem. Kompozytor nie uległ pokusie epatowania słuchacza nawałnicą brzmienia i przytłaczającym patosem. Raczej tworzy na naszych oczach fresk pełen emocjonalnych detali, emocji, wzruszeń i przerażających obrazów wojny często  na pograniczu obłąkania. Dlatego nie podobna porównać arcydzieła Brittena z innymi wielkimi mszami żałobnymi Mozarta, Cherubiniego czy Brahmsa. Anglik wykreował osobliwy teatr śmierci, wojennej hekatomby ale i głęboko poruszającej utopii (?) pojednania  i empatycznego wniknięcia w położenie i emocje frontowego wroga. Bo czymże jest wstrząsająca fraza śpiewana w finale dzieła przez barytona "I am the enemy you killed, my friend" ("To ja jestem wrogiem, którego zabiłeś, mój przyjacielu").
  Dzieło zostało wykonane w Szczecinie na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza w warstwie wokalnej. Wybitne kreacje stworzyli obaj panowie. Benjamin Appl (baryton) to już chyba nie wschodząca, ale jak najbardziej jaśniejąca gwiazda światowej wokalistyki. Hipnotyzującej urody głos, którym młody niemiecki artysta posługuje się z wielkim mistrzostwem technicznym i jeśli idzie o budowanie ekspresji na styku tekstu literackiego i muzycznego. Nie ustępował mu  brytyjski tenor znany z czołowych europejskich scen operowych, szczególnie w repertuarze barokowym, Benjamin Hulett - wysoko upozowany jasny tenor o nieskazitelnie prowadzonej linii melodycznej i pełnej prostoty muzykalności. Nieco wątpliwości budził występ polskiej sopranistki Agi Mikołaj, która dysponuje sporym wolumenem bez trudu się przebijającym przez ogromną orkiestrę, ale intonacja nie zawsze była precyzyjna a głos nazbyt rozwibrowany. Na szczęście w trakcie koncertu było coraz lepiej i wielkie fragmentów ceniona na świecie śpiewaczka wykonała z dużym zaangażowaniem interpretacyjnym.
 Trzeba też wyróżnić szczecińskie "Słowiki" za znakomite przygotowanie i dużą koncentrację oraz wyczucie z jakim, nie po raz pierwszy, Jerzy Wołsiuk odtwarza muzykę Brittena, bo gra prowadzonego przezeń zespołu kameralnego (muzycy Opery na Zamku) przekonała mnie w warstwie orkiestrowej najbardziej.
Benjamin Britten - War Requiem. Opera  na Zamku w Szczecinie

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz